Takie sobie dumanie

Sándor Faggyas, redaktor, Magyar Hírlap

03.10.2020.

Takie sobie dumanie

Ma to pewien urok, że prezydent Turcji, państwa nazywanego od kilkuset lat chorym człowiekiem Europy, powiedział o Unii Europejskiej, że „stała się ona organizacją płytką, nieskuteczną, nie mającej wizji”. Erdogan niedawno w parlamencie w Ankarze mówił o tym, że nie ma ani jednej problematycznej sprawy w regionie bliskowschodnim, która zostałaby rozwiązana z inicjatywy UE i dzięki jej wpływom. Wręcz przeciwnie: wszelkie kryzysy, w które ingerowała Unia, stały się tylko większe.

Ktokolwiek cokolwiek myśli o tureckim prezydencie i jego polityce, coraz więcej osób przyznaje, że chory człowiek Europy nie znajduje się obecnie na wschodzie, lecz na zachodzie. Przede wszystkim w Brukseli, gdzie jedna z wiceprzewodniczących prezydium imperialnego – odpowiedzialna za wartości i przejrzystość – nazwała jedno z państw członkowskich (przypadkiem akurat Węgry) chorą demokracją, której obywatele, jej zdaniem „nie są w stanie formułować samodzielnej opinii”. Czyli liberalna polityk z Czech nazwała Węgrów en bloc baranami, czubkami i półgłówkami. Jourová publicznie potwierdziła przed przedstawicielami prasy, że nie żałuje tego, co powiedziała.

Europa rzeczywiście jest chora – nie trochę, lecz poważnie! – i nie chodzi jedynie o niegodną i niedopuszczalną wypowiedź jednej obłąkanej biurokratki. Począwszy od obelg belga Verhofstadta poprzez cierpiącego na rwą kulszową moczygębę luksemburczyka Junckera i uroczą holenderkę Sargentini po lewicowych posłów brukselskiej dumy (jej nazwisko panieńskie to Parlament Europejski) ludzie typu „homo sorosensus” idą wspólnie na komendę i poważnie pomawiają, obrażają, szantażują Węgrów oraz Polaków. Do nich należy też niemiecka socjalistka, wiceprzewodnicząca dumy, która proponuje, żeby takie państwa członkowskie jak Polska i Węgry zagłodzić finansowo, ponieważ jej zdaniem zasady praworządności są tu systematycznie naruszane. Rząd Polski zareagował w ten sposób, że wypowiedź Katariny Barley przywołuje najgorsze skojarzenia historyczne, ponieważ Niemcy mają doświadczenie w głodzeniu i prześladowaniu Polaków.

Choć niemieckie radio publiczne przyznało, że skandaliczną wypowiedź lewicowej polityk sfałszowali i przeprosili za to, wybielanie to jednak było niewypałem, ponieważ zgodnie ze sprostowaniem Barley powiedziała, że należy finansowo zagłodzić Viktora Orbána, ponieważ jeżeli „powiemy mu, że nie otrzyma pieniędzy, to moim zdaniem musi w końcu odpuścić” w kilku kwestiach. Wynikają z tego dwie rzeczy: socjalistyczna wiceprzewodnicząca brukselskiej dumy, wcześniejsza minister sprawiedliwości Niemiec próbuje po prostu szantażować premiera Węgier, z drugiej strony przedstawia debatę o budżecie unijnym i funduszu odbudowy w taki sposób, jakby pieniądze otrzymywały nie Węgry i jej obywatele, a dostałby je jako bonus osobisty sam Viktor Orbán. Człowiek o zdrowych zmysłach nie może tego powiedzieć na poważnie, a jeżeli miał to być żart, to byłby on dość gburowaty.

To wszystko jest tylko kroplą w morzu. Czyż nie ma racji Erdogan? Czy może ma rację szanowany i ukochany przez zachodnią lewicę towarzysz Lenin – któremu postawiono niedawno pomnik w Niemczech – rozważający w swej słynnej broszurze o bojkocie dumy? Co według ponadczasowej interpretacji oznacza, że „wszyscy się zamknijcie!”. Obserwując bredzącą, kłamiącą, oszczerczą zgraję, sam nie mam lepszego pomysłu.